sobota, 16 sierpnia 2014

Valencja i jej złote myśli ;)

Postanowiłam streścić wakacje w Walencji w kilku złotych jak tamtejszy piasek myślach.
Co by się nie rozpisywać zbyt bardzo ;)



Światło czerwone to tylko sugestia. Z resztą, cały kodeks drogowy to tylko sugestia.




Każdy pierwszy lepszy napotkany żul umie mówić po angielsku lepiej niż 90% reszty populacji. Włączając w to pracowników lotnisk i dworców.

Każdy pierwszy lepszy żul ma też lepszy smartfon od Ciebie.


Choćby owoc kaktusa wyglądał nie wiem jak apetycznie- NIE DOTYKAJ GO. A tym bardziej nie jedz.
Nie wiadomo czy gorsze 50 igieł w palcach czy trzy w buzi.


Każda przeciętna osoba na ulicy przejmie się w razie potrzeby Tobą bardziej niż policja.



Plaża nocą jest jak pornuch 3D.



Hiszpania to kraj w którym prościej jest kupić blanta lub koks niż znaczek pocztowy.



Czasem krem z filtrem 30-tką może okazać się za słaby :D



Jeśli Cię okradli, to po przyjeździe nikt nie zapyta "jak było" tylko "opowiedz wszystko jak to się stało i co Ci skradli" ;D

Po powrocie nie oznacza to że pech cię opuścił. Zawsze- kupując nowy telefon- możesz być jedyną osobą w historii sklepu która kupiła kartę mikro SD już złamaną.

Ludzi obkutych z polską dedrologią spotyka tu zderzenie z faktem jak bardzo nic się nie umie. ;D 

Kampus uniwersytecki jest większy niż każda pierwsza lepsza Krakowska dzielnica.
SUCHO. GORĄCO. PIĘKNIE. :)



Oprócz niefajnego incydentu z kradzieżą najcenniejszych rzeczy (łacznie ze strojem kąpielowym :( ) wyjazd baaardzo na plus, Hiszpania mnie nie rozczarowała, kraj piękny, ludzie sympatyczni no i pełno wrażeń ;)