niedziela, 15 marca 2015

Krótka historia o samozaparciu cz. 1.

Cześć, jestem Kamilla.

Mam 21 lat. Właściwie to prawie 22.

Jestem uzależniona.

Uzależniłam się od swojego życia i swoich pasji. I od kawy, makaronu i przytulania, by the way, ale nie o tym dziś.

Jak każdy uzależniony człowiek, mam swoje chwile, gdzie mi brakuje mojego dopalacza. Albo coś mi stoi na przeszkodzie. I jak każdy, robię wszystko, aby tą przeszkodę usunąć. I nie próbuję z uzależnieniem walczyć ;)

Lubię rękodzieło. Lubię sztukę, uwielbiam przyrodę, dobre jedzenie oraz podróże. Wybór swoich studiów oparłam na zamiłowaniu do tego wszystkiego- bo czy architektura krajobrazu nie łączy miłości do botaniki, dobrej sztuki jaką jest architektura oraz nie pozwala na czerpanie inspiracji z podróżowania?


No właśnie, podróżowanie.

Internety twierdzą, że badania dowiodły, że pieniądze wydane na podróż cieszą bardziej niż jakakolwiek inna materialna rzecz w tej samej cenie.
Nie wiem co to za badania i czy takie istnieją, ale w moim wypadku się to sprawdziło ;)


Co zrobić, jeśli jedną z przeszkód staje się zdrowie?

Załamać się? 

Oj nie, nie... 

Szukać rozwiązania? 
Oj tak!

Dobra, zanim polecą hejty- wyjaśnijmy sobie jedno. Piszę to z pozycji siebie. Nie robię tutaj żadnego poradnika dla nikogo. Do pewnych decyzji trzeba dojrzeć samemu. Nie wszystko da się przeskoczyć. Ale bardzo bym chciała tym postem zaznaczyć, że "nie wszystko" wcale nie oznacza "nic" i ZAWSZE warto szukać rozwiązania.

Bo "nie da" to się parasola w d... otworzyć :)


Parę lat temu nabawiłam się kontuzji kręgosłupa. Koniec z treningami, sportową karierą i w ogóle marzeniami na ten temat. 

Odbija się to na mnie do dziś, pomimo jednej wielkiej wycieczki po lekarzach właściwie nigdy nie dowiedziałam się ostatecznie o co kaman i jak to wyleczyć raz a dobrze. Z jednej strony jestem oficjalnie zdrowa, a z drugiej- boli jak diabli.

Pamiętacie moją relację z Wiednia? To zdjęcie zostało zrobione w trzecim dniu. Siedzę na sianku i fajnie jest. Bo nie mogę ustać na własnych nogach z powodu bólu kręgosłupa.

Po tym wydarzeniu powiedziałam sobie "kurde ogarnij się i zrób coś z tym. Masz niewiele ponad 20 lat, co będzie na starość!!??!?" 
Przy wsparciu mojego chłopaka pojechaliśmy raz jeszcze do lekarza. Raz jeszcze parę wskazówek i rad, choć przyznam szczerze, że dalej motałam się w kółko i nie wiedziałam co mam robić.

Moje studia polegają na siedzeniu w dużej mierze przed komputerem i projektami. Siedzę, siedzę, siedzę, a tu nagle BACH- funduję sobie kilku(-nasto, -dziesięcio..) kilometrowe wycieczki. Obie wyżej wymienione rzeczy swoje robią.

Nie mam kasy na rehabilitantów, nie mam na nich czasu, na masaże tak samo.
Ale zaczęłam uprawiać jogę :)
Przy Rammsteinie, AC/DC, Ed Sheeranie lub Mozarcie codziennie dawka ćwiczeń.
Czasem coś pobiegam, czasem się porozciągam. 
Niby nic, ale....

 Od paru miesięcy można znaleźć to nad moim łóżkiem :)
Fakt, znaleźć 15 minut w ciągu dnia to nie jest wielki wyczyn, nawet dla mnie :D 
Bo te parę minut dziennie ruchu ZAWSZE coś zadziała, nie ma, że nie.

I nie, to nie jest post mówiący o tym- ohh jaka smutna była historia mego życia, a jaki happy end bo odkryłam złoty środek!

Nie.

Piszę tą notkę, bo jestem pomiędzy jedną podróżą, która skończyła się mocnym bólem.
Piszę na bieżąco, aby za ponad miesiąc powiedzieć Wam, czy moje próby zadziałały.

I że warto próbować.
I szukać rozwiązań. 

Dlaczego piszę to akurat teraz?

Tydzień temu wyjechałam w góry, po raz pierwszy od wycieczki do Wiednia. Wspięłam się na 1853m.
Wróciłam.
I nic mnie nie boli :)
Więc może to faktycznie jakaś droga...?








Wróciłam z porcją świetnych zdjęć, wspomnień i wrażeń z Tatr :)


Jeśli gadam głupoty- trzeba się z tym pogodzić. Ja swoje wiem i próbować będę dalej. :) Bo wiem czego chcę i wiem jaki mam cel :)
I polecam innym :)

A Wy macie jakieś swoje złote środki na swoje postanowienia i cele?

3 komentarze:

  1. Mnie urzekły Twoje zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Byłaś tam w ostatni weekend? Ja się wybieram w najbliższą niedzielę pod czarny staw gąsienicowy. Jak warunki? Bez raków się obejdzie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja byłam w weekend z dniem kobiet i śnieg był duży, ale puszysty i nie topniejący, a mimo to było bardzo ciepło i przyjemnie ;) Bez raków się obeszło, ale było mocno niewydeptane i dotarliśmy tylko na karb bo dalej się na staw po prostu nie dało, tak zasypane było, nie wiem jak teraz.
      Jest na facebooku fajna strona "aktualne warunki w górach" i tam ludzie wrzucają na bieżąco jak jest ;)

      Usuń